MENU

czwartek, 18 kwietnia 2019

Dekoracja kościoła na nasz ślub :)

Dekorację na ślub do kościoła musiałam przygotować w porozumieniu z Parą Młodych, którzy brali ślub na półtorej godziny przed nami. Na szczęście okazało się, że to znajoma mojego męża, więc od początku czułam, że się dogadamy. Jak się później okazało, Grażynka również wybrała różowe dodatki jako swój motyw przewodni, więc świetnie udało nam się zgrać.



Wspólnie ustaliliśmy, że podoba nam się tiulowy materiał, który okala ławki w drodze do ołtarza. Podobał nam się też biały dywan oraz drewniane z cytatami Hymnu o miłości.

Prawie rok temu nie znalazłam na żadnej aukcji internetowej z możliwością kupna takich tabliczek, więc nie pozostało nam nic innego jak zrobić je we własnym zakresie.
Drewniane palety poszły w ruch i z nich powstały trzyklepkowe tabliczki, które przemalowaliśmy na biało i na których umieściliśmy napisy.


Kiedy we wtorek poszliśmy przymierzyć tabliczki do kościoła, okazało się, że nasz początkowy plan oparcia ich o ławki spełzł na niczym, bo nie stały one stabilnie. Trzeba było dorobić do nich podpórki. Jakież było "zadowolenie" mojego Daniela :)


Na dzień przed ślubem zrobiliśmy całą dekorację, prócz rozścielenia białego dywanu, gdyż przed naszymi ślubami była poranna Msza Święta.
W miejscach upięć 20 metrowego tiulu przyczepiliśmy zielone wianki z różowymi wstążkami, które zrobiła moja mama. Takie same wianki przyczepione były też do krzeseł dla Młodej Pary. Pomiędzy tabliczkami, rozsypaliśmy różowo-białe płatki kwiatów.


Przed wejściem do ławek ustawiliśmy podest, na których stanęła kompozycja z żywych kwiatów, szklana tuba z pływającymi świeczkami i wysoki świecznik ze świecą - po każdej stronie.





W naszej parafii zwyczajowo dekorator - Pan Franciszek - robi wszelkie dekoracje kwiatowe na co dzień i na różne uroczyste okazje. Siostra mojej przyjaciółki, która brała ślub w poniedziałek, również miała różowe dodatki, więc kwiaty w kościele były w większości różowego i białego koloru.


Do ołtarza odprowadzał mnie mój Tato w asyście dzieci mojego kuzynostwa, które sypały mi pod nogi płatki róż. Za mną kroczyła Melanie z welonem.


Kiedy doszliśmy pod ołtarz, okazało się, że u jego podstawy, leży otwarta różana walizka. Zrobili ją moi rodzice w prezencie dla Nas. Na jej górnej klapie były małe tabliczki z naszymi imionami i datą ślubu oraz ulubiony cytat mojego taty: "Niech Wasze święto trwa bez końca" Brata Roger. We wnętrzu spoczywały wianek, bochenek chleba, wino i Biblia. Była to wzruszająca niespodzianka, która stała się piękną pamiątką.


Na Uroczystości Zaślubin nasz świadek czytał fragment Pisma Świętego, moja przyjaciółka śpiewała psalm, siostrzeniec cioteczny niósł obrączki, stryjek udzielał sakramentu małżeństwa, koleżanki grały na skrzypcach i wiolonczeli, znajomi śpiewali i grali na organach, a chrzestny Daniela przygotował nam pod kościołem do wypuszczenia białe gołębie pocztowe.


Dzięki tej rodzinnej atmosferze, nie odczuwaliśmy w ogóle stresu, a cała oprawa ślubu okazała się przyjazna dla oka i bardzo przyjemna dla nas (...i mam nadzieję, że dla naszych gości też :))

5 komentarzy:

  1. To ciężki temat zawsze na ślubie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie prowadzony blog, dużo jest tu przydatnych informacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecę ten blog koleżance, zaraz będzie jej wesele może jeszcze zdąży wykorzystać jakiś pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  4. wszędzie musi być ładnie w kościele też

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny blog., można znaleźć coś co nas zainspiruje.

    OdpowiedzUsuń