MENU

wtorek, 19 lutego 2019

Utrwalamy chwile – o ślubnej fotografii i wideo z wesela


Każdy z nas przeznaczając pulę pieniędzy na zakup pewnych rzeczy czy usług - za jedne jest w stanie zapłacić więcej, a za drugie mniej. Wynika to z faktu, że pewne rzeczy są dla nas bardziej istotne. Ja obiecałam sobie, że na suknię ślubną i fotografa żałować nie będę.


Zdjęcia odgrywają w moim życiu istotną rolę. Są nośnikiem pamięci, jej przedmiotowym zapisem. Sama też swego czasu interesowałam się fotografowaniem, a fotografii i fotografowaniu napisałam pracę licencjacką. Na bieżąco porządkuję, wywołuję zdjęcia lub zamawiam fotoksiążki, do których potem bardzo często wracam. Zdjęcia przywołują niepowtarzalne wspomnienia i rejestrują bardzo ulotne chwile.

Chciałam by nasz ślub i wesele były pięknie sfotografowane. Zdecydowaliśmy się na wybór dwóch fotografek – naszych koleżanek - w związku z tym, że mieliśmy duże wesele i obawialiśmy, że jeden fotograf nie podołałby zarejestrować wszystkiego, co działo się na sali weselnej w różnych jej częściach. Dzięki dwóm fotografkom było to możliwe.

Ania – specjalista od reportaży i fotografii festiwalowych oraz Karolina – posiadająca niezwykłe oko fotograficzne dostarczyły nam tyle pięknych zdjęć, że mieliśmy problem, które z nich wywołać.


Gdy w Dniu Ślubu weszliśmy do kościoła spostrzegliśmy, że pod ołtarzem rozstawił się trzeci fotograf – Robert – mój kolega z pracy, który postanowił robić nam zdjęcia ślubne. Zdjęcia okazały się prezentem dla nas i fantastyczną niespodzianką.


Z usług innego fotografa skorzystaliśmy będąc miesiąc po weselu w Rzymie. Tomek – Polski Fotograf w Rzymie – przed którego obiektywem stanęliśmy – prócz pięknej sesji, zrobił nam też poranne zwiedzanie po Wiecznym Mieście. Jeśli planujecie podróż poślubną – to Rzym jest świetnym pomysłem, a sesja w nim – równie świetnym! A sesja u Tomka - najlepszym z możliwych :)



Fotograf vs Kamerzysta

Ważniejsze momenty takie jak: przysięga, pierwszy taniec, krojenie tortu weselnego – nasze fotografki zarejestrowały na krótkich filmikach. Dzięki temu prócz fotografii, otrzymaliśmy mini teledysk – wideo w pigułce.

Nie zdecydowaliśmy się na pełnometrażowy film z wesela ze względu na otrzymane niegdyś nagranie ze ślubu mojej koleżanki – na którym z moim mężem, a ówczesnym chłopakiem, tańczyliśmy pod wpływem %% rock&roll’a. Oczywiście wtedy wydawało się nam się, że jesteśmy mistrzami tańca, jednak film pokazał prawdę :D Uznaliśmy, że nie będziemy robić sobie i innym obciachu i skorzystamy z usług tylko fotografów. Niewygodnego zdjęcia po prostu nie wywołamy, a hańbiące wideo? – z tym pojawia się problem.


Kiedy byliśmy już po weselu, moja przyjaciółka przyszła do nas z pendrivem, na którym jej mama nagrała cały nas ślub, a o czym nie wiedzieliśmy. Amatorski obraz z kamery dostarczył nam wielu wzruszeń, choć nie spodziewałam się, że tak będzie. Inaczej ogląda się filmy z czyjegoś wesela, a inaczej kiedy – my - Państwo Młodzi - jesteśmy głównymi aktorami.

Gdy oglądam liczne teledyski ślubne i weselne na youtubie – ich montaż i oryginalność nie przypomina już filmów ślubnych naszych epoki naszych rodziców. Kadry w zwolnionym tempie, dynamiczne z użyciem kamerek GoPro czy dronów są tak piękne i ciekawe, że przypominają prawdziwe filmowe produkcje. Myślę, że dziś drugi raz rozważyłabym wybór kamerzysty.


Jak dobrze wybrać fotografa ślubnego?

Bez względu na to czy wybierzecie fotografa czy kamerzystę czy obu - musicie wybrać najlepiej. A to oznacza spełnienie poniższych punktów (opiszę je na przykładzie fotografów, choć zasady można zastosować do wielu usługodawców):

1. Wybierzcie z wyprzedzeniem
Dobry fotograf to niekoniecznie ten, który w ogóle nie ma wolnych terminów, ale na pewno taki, którego wolne terminy są odległe. Bo im późniejsza jego dostępność, tym większe prawdopodobieństwo, że wiele klientów zadowolonych jest z usługi. To na pewno wyznacznik, a nie reguła, ale zadowolona klientela to klientela z zaklepanym terminem. Ma to drugą stronę medalu, bo im więcej zleceń bierze sobie usługodawca, tym mniej wolnego czasu (np. na obróbkę zdjęć) mu zostaje, tym tworzy bardziej sztampowe kadry, bo w fotografowanie wkrada się monotonia.

2. Profesjonalista lub miłośnik amator z super sprzętem
Jeśli fotograf prowadzi działalność i jest to jego główny dochód to pewnie jest profesjonalistą z bardzo dobrym sprzętem. Nie trzeba jednak korzystać z usług wykształconego w tym fachu człowieka, żeby mieć piękne zdjęcia. Bez względu na to czy fotografem jest specjalista w swoim fachu czy amator - musi posiadać dobry sprzęt. Często fotografie maniaków nie odbiegają jakością do tych profesjonalnych. Warunkiem wyboru jest naprawdę solidny sprzęt.

3. Satysfakcjonujące portfolio
Chyba nic tak nie przesądza o wyborze fotografa jak jego portfolio. Fotografie w nim zawarte powinny bronić się same, bo to one są najlepszą wizytówką fotografa.

4. Dobra opinia innych
Najlepszą reklamą obok zdjęć są pozytywne opinie przekazywane pocztą pantoflową. Komentarze napisane na stronie www albo facebook'u mogą (choć nie muszą) być sfabrykowane, wyselekcjonowane albo napisane przez "znajomych naszych znajomych" i nie zawsze dadzą szczery, pełny obraz. Dobra opinia przekazywana z ust do ust i potwierdzona pięknymi fotografiami powinny utwierdzać klientów w wyborze konkretnego usługodawcy.

4. Elastyczność i otwartość na klienta
Jeśli po przedstawieniu swojej koncepcji i pomysłu na zdjęcia przed podpisaniem umowy fotograf zaczyna kręcić nosem: "bo to się nie da", "albo za daleko" albo narzuca stanowczo swoje zdanie i wizję to lepiej zawczasu z takiego zrezygnować. Jeśli marzycie o sesji zdjęciowej nad wodospadem czy na szczycie góry, na której miały miejsce oświadczyny - a fotografowi zaczynają świecić się oczy i mówi, że uwielbia takie sesje - decydujcie się na niego bez wahania :)

5.Cechy osobiste fotografa
Jeśli z opinii innych i po spotkaniu z fotografem wiecie już, że jest on: punktualny, reaguje pozytywnie na pomysły, proponuje różne rozwiązania, daje cenne wskazówki i macie wspólnie dobry przekaz - warto się zdecydować. Jeśli pokazując zdjęcia, które przypadły Wam do gustu, ten mówi, że takich się nie da, on takich nie wykona, że nikogo nie będzie kopiował - a nie proponuje innego rozwiązania albo na Waszą prośbę przyjazdu na poranne przygotowania - nie zajmuje stanowiska i nie daje jednoznacznych odpowiedzi - to najwyższa pora zwiewać. Fotografem musi być osoba, na której możecie polegać, co do której będziecie mieć pewność, że nie wystawi Was do wiatru.

6. Umowa w formie pisemnej
Nawet jeśli wybór fotografa ślubnego padnie na kolegę to podpiszcie wzajemnie umowę, która chroni i zabezpiecza interesy dwóch stron. Ona jednoznacznie opisze kto i co jest podmiotem i przedmiotem usługi, zawrze plan działania, wskaże ilość godzin, cenę i wyszczególni co wchodzi w skład pakietu, doprecyzuje co w przypadku, gdy z przyczyn od Was niezależnych fotograf nie będzie mógł pojawić się na weselu - i co najważniejsze - nie pozostawi miejsca niedomówieniom.


Sesja w Dniu Ślubu czy po nim?

Coraz częściej Młode Pary odchodzą od sesji zdjęciowej w Dniu Ślubu. Nie trudno się temu dziwić - kilka godzin poza salą weselną Włodarzy Imprezy - może być dla gości kłopotliwe. Małżonków omija też dobra, weselna zabawa. Zamiast radości na zdjęciach uwidacznia się stres, zmęczenie, który dodatkowo potęguje pośpiech związany z zachodzącym słońcem i dobrym światłem do zdjęć. Ewidentnym plusem natomiast jest oszczędność pieniędzy za kolejny makijaż ślubny i fryzurę, jakie musimy zrobić na sesję zdjęciową w późniejszym terminie.

Niektóre Panny Młode dzięki sesjom w innych dniach, niż Dzień Ślubu, decydują się na inne stylizacje, odmienne upięcia włosów, ostrzejszy makijaż i odważniejsze pozy, na które "nie wypadało" im sobie pozwolić wcześniej.

My mieliśmy dwie sesje poślubne - jedną w pakiecie zdjęć ze ślubu i wesela, a drugą - z własnego wyboru, by mieć pamiątkę z poślubnej podróży do Rzymu.


Niewątpliwie na sesjach poślubnych Młodzi Małżonkowie są bardziej wypoczęci, przez co lepiej wychodzą na zdjęciach. Sesje w innym terminie najlepiej zrobić jak najszybciej, póki jeszcze wyglądamy względnie podobnie do siebie z Dnia Zaślubin, bo po weselu u niektórych zaczynają się lata tłuste :)


Wieczne wspomnienia

Nim się człowiek nie obróci, a wesele się kończy. Dzięki zdjęciom i filmom z uroczystości wspomnienia są wciąż aktualne. To jedyne dobro, które zatrzyma czas w miejscu, więc warto w nie zainwestować, żeby korzystnie zakonserwować siebie na lata :)

niedziela, 10 lutego 2019

Manufaktura zaproszeń ślubnych, czyli o tym jak nie dać plamy podczas zapraszania na ślub i wesele :)

Kiedy macie już wybranych gości weselnych, o wyborze których szeroko pisałam w poprzednim poście - https://szykujemy-wesele.blogspot.com/2019/02/sztuka-wyboru-gosci-weselnych.html, pora zacząć rozglądać się za zaproszeniami.
Ich mnogość, jakość, oryginalność potrafią przyprawić o zawrót głowy. W kwiatki, ze wstążeczką, sauté, wycinane laserowo. Wybór jest przeogromny, a ceny bardzo zróżnicowane.

Przeszukując Internet i wertując setki szablonów w poszukiwaniu tych odpowiednich, znalazłam kilka takich, które byłam zdecydowana kupić. Jednak cały czas coś podpowiadało mi, żeby samej zrobić zaproszenia. Bardzo podobały mi się podobne do tych, w których wykorzystywane są papierowe, ażurkowe serwetki jednorazowe do tortów i muffinek. Już nawet kupiłam kilka kompletów koronkowych podkładów, jednak na większości z nich wytłoczony był fabrycznie symbol noża i widelca - i cały urok prysnął.Zaproszenie ze sztućcami? Może nikt by nawet tego nie zauważył, ale ja o tym wiedziałam i to wystarczyło. Zaproszenia zdecydowałam się zrobić jednak w innym stylu. Motyw ażurkowy wykorzystałam gdzie indziej - ale o tym napiszę w kolejnych postach. :)

Jedno było pewne, że sama zrobię zaproszenia. Bo co? Ja nie dam rady? :) Do ich przygotowania użyłam edytorów tekstu i grafiki będących w pakiecie mojego systemu operacyjnego komputera. Żaden hi-tech.

Zaproszenie na pamiątkę

Kiedy otrzymuję zaproszenia, te naprawdę piękne zostawiam sobie na pamiątkę. Zawsze zatrzymuję te, na których uroczystość decyduję się iść. Potem wklejam je do kroniki naszej rodziny, wzbogacając je zdjęciami z tego dnia.

Zaproszenie to przedsmak ślubu i wesela. Swoją formą i wyglądem powinno nawiązywać do dominującej kolorystyki weselnej i stylu w jakim będzie ono organizowane. Dobrze jest o tym pamiętać wybierając swoje wymarzone zaproszenia.

Motywem przewodnim, który wybrałam na swoje zaproszenie był wianek.
Naszej rodzinie wianki są szczególnie bliskie, ponieważ robimy je dla siebie, naszych przyjaciół i wyjątkowych dla nas osób od lat. Wiszący na drzwiach jest symbolem gościnności. Wianki kojarzone są także z pełnią szczęścia, jak również niewinnością. Wybór wianka w zaproszeniu nie był celowy, po prostu mi się bardzo spodobał. Dziś, pisząc o nim, stwierdzam, że wybór był chyba nieco podświadomy.

Zaproszenie wyglądało jak na zdjęciu niżej. Składało się z 3 części: kalki z nadrukiem wianuszka i kartonika z nadrukowanymi naszymi imionami i datą ślubu, z treścią zaproszenia wewnątrz oraz wstążeczki przepasanej przez jego obwód i sklejone klejem na gorąco.


Praco- i czasochłonny hand made

Ręcznie robione rzeczy mają w sobie urok. Są niepowtarzalne i wyjątkowe, bo robione są z pasją, a w ich przygotowanie wkładane jest serce…. Ale prócz miłości, okrasza się je dużą ilością nerwów i łaciny.
Dziś, kiedy pomyślę sobie, ile czasu i cierpliwości poświęciłam na przygotowanie samej zaproszeń ślubnych – drugi raz bym się zastanowiła czy robić je sama. W końcowym rozrachunku ich zrobienie sprawiło mi wiele satysfakcji, ale przy pracy nad ponad 70-cioma sztukami - momentami łatwo nie było. Więc jeśli nosicie się z decyzją stworzenia zaproszeń sami – naprawdę polecam się zastanowić. :)
Ewidentnym plusem zaproszeń robionych ręcznie jest możliwość ich dorobienia. Jeśli takie zaproszenie ulegnie zniszczeniu albo zostanie błędnie wypisane – zawsze można stworzyć drugie. Podczas kupowania zaproszeń trzeba pamiętać o zapasie na wszelkie wypadki.

Goście ślubni i zawiadomienia

Ostatnio coraz bardziej popularne stają się zawiadomienia o ślubie.
My także dla części znajomych i przyjaciół rodziny - naszych gości ślubnych - przygotowaliśmy zawiadomienia o ślubie - czyli zaproszenia na ceremonię Zaślubin.
Goście weselni i goście ślubni to dwie inne grupy gości. Często zdarza nam się traktować pojęcia ślub i wesele jak synonimy, a to nie to samo. Ślub to uroczystość Zaślubin, wesele to zabawa po ślubie. Niby proste i oczywiste, ale naprawdę nie dla wszystkich. Piszę o tym w kontekście zapraszania ludzi na ślub i zapraszania na wesele. Można kogoś zaprosić na wesele, co oznacza danie mu "biletu wstępu" na zabawę i na ślub. Zaproszenie na ślub to zaproszenie na ślub, bez wesela.
Czy w ogóle trzeba to rozgraniczać? Tak-> jeśli zamierzacie zapraszać niektóre osoby tylko do Kościoła, USC lub ślub w plenerze. Nie-> jeśli wszystkich zapraszacie na wesele.

Nasze zawiadomienia wyglądały dokładnie tak samo jak zaproszenia, ale treść we wnętrzu była inna. Nie wszystkich byliśmy w stanie zaprosić na wesele, a wiedzieliśmy i czuliśmy, że i nam i pewnym osobom zależy, żeby być z Nami w tym Dniu. By sprawić i podkreślić, że są oni dla nas ważni i chcemy by o naszym ślubie wiedzieli oraz się na nim zjawili, postanowiliśmy o wręczeniu zawiadomień.

Zawiadomienie o ślubie wywiesiłam także na drzwiach wejściowych klatki schodowej mojego domu rodzinnego, dlatego, że wielu z sąsiadów z klatki bloku dopytywało wcześniej kiedy i o której odbędzie się nasz ślub.


Jak i kiedy wręczać zaproszenia?

W krajach anglosaskich wysyła się tzw. „save the date” – [tł.zarezerwuj sobie termin] nawet na rok przed uroczystością. Wszystko po to, by osoby zaproszone mogły wpisać sobie ten termin w swoim kalendarzu. U nas powoli ten zwyczaj się upowszechnia. Swoistym „save the date” w Polsce jest najbliższe grono rodzinne, a na pewno grono ciotek :), które całej rodzinie sprawnie przekazują wieść o ślubie.

Moim zdaniem zaproszenia ślubne powinny być wręczane maksymalnie na trzy miesiące przed uroczystością. Goście muszą mieć czas, żeby się przygotować. Najlepiej zacząć rozdawać je na pół roku wcześniej. Jeśli wesele organizowane jest w sezonie letnim – warto z większym wyprzedzeniem przynajmniej przekazać gościom informację o nim. Wręczenie zaproszenia na ostatnią chwilę może spowodować odmowną odpowiedź gości – chyba, że taki jest Wasz niecny cel.

Zaproszenie powinno być wręczone w gronie rodzinnym przez obojga Młodych do rąk własnych gości – to wyraz największego szacunku. Jeśli nie ma możliwości dostarczenia go osobiście, zaproszenie należy wysłać przesyłką poleconą, ale to naprawdę ostateczność.

Etykieta nakazuje także, żeby zaproszenia wkładać wierzchem do koperty. Koperta nie powinna być zaklejona. Niezaklejona koperta jest podobno dowodem zaufania do osoby, która ma dostarczyć przesyłkę. Ale jeśli dajemy ją osobiście – czy wypada dawać zaklejoną – do odpowiedzi nie dotarłam. Nieelegancko jest również wręczać odwróconą kopertę. Uważam jednak, że to sprawy drugorzędne, na które większość z nas uwagi nie zwraca, bo zamiast tego ważniejsze jest wrażenie wizualne zaproszenia i miła atmosfera podczas ich wręczania.

Jeśli chcecie, by zaproszenia wyglądały jeszcze bardziej elegancko - spersonalizujecie koperty. Wypisane pismem kaligraficznym lub nadrukowane na kopercie imiona - prezentują się bardzo dostojnie. Nawet zwykłe drukarki zawierają funkcję drukowania na kopertach. Tylko od razu uprzedzam - kupcie ich więcej :)


Podczas wręczania zaproszeń ślubnych Młoda Para może wyrazić swoje preferencje dotyczące prezentów – oczywiście pod warunkiem, ktoś ją o to wcześniej zapyta. My dość często spotykaliśmy się z pytaniem co wolimy gotówkę czy jakiś konkretny prezent. Jeśli ktoś zapytał o to wprost, odpowiadaliśmy, że mamy urządzone mieszkanie, w którym niczego nam nie brakuje. To zdanie dawało jednoznaczną odpowiedź co do naszych preferencji. Natomiast, w moim odczuciu bardzo niegrzecznie jest mówić o tym „od siebie”. Chyba, że… jak niektóre Pary Młode posiadacie stronę internetową z listą prezentów, które chcielibyście otrzymać, a kupienie których goście mogą zarezerwować poprzez kliknięcie myszki na stronie www. To dość mało popularne w naszej polskiej tradycji, a bardzo praktykowane na Zachodzie. Nie powinno się jednak zapraszać gości z nastawieniem na otrzymanie jakiś dóbr, bo niektórych można postawić w bardzo kłopotliwej i niezręcznej sytuacji, a Państwo Młodzi uznani mogą zostać za materialistów.

Coraz częściej Nowożeńcy nie chcą otrzymywać kwiatów pod kościołem. Zamiast tego w zaproszeniach ślubnych zawierają wzmiankę lub obrazkowo przedstawiają, czego sobie życzą zamiast ślubnych wiązanek. Krótkie rymowane wierszyki albo piktogramy – niektórych gości oburza każda forma, która wskazywałaby na to, czego Młode Pary oczekują zamiast kwiatów. Uważają, że to niegrzeczne i nieeleganckie zawierać coś takiego w zaproszeniu. Stało się to jednak tak popularne, że jest jakby nieodłączną częścią treści zaproszenia.

Zamiast kwiatów Młodzi proszą o: wino, książki, słodycze, kupony lotto, itd.
Myślę, że zamiast zawierania tego w treści zaproszenia – o ile Młodzi nie organizują zbiórki na jakiś szczytny cel (bo o tym akurat warto napisać) - bardziej odpowiednie będzie delikatnie wspomnieć o waszych upodobaniach osobiście, przy wręczaniu zaproszenia. „Na naszym weselu będzie bardzo kwiatów, które zabierzemy ze sobą do domu. Jeżeli chcielibyście wręczyć nam coś od siebie to bardzo ucieszylibyśmy się z …” – zostanie na pewno lepiej odebrane.

Zaproszenia dla osób powyżej 18. roku życia powinny być wręczane oddzielnie z uwzględnieniem Osoby Towarzyszącej. Jeżeli Młodzi Państwo mają obawy czy dać komuś zaproszenie podwójne – np. młodym kuzynom - najlepiej skonsultować się wcześniej z ich rodzicami, bo to oni mają ostatnie zdanie w tej kwestii.

Prośba przy wręczaniu zaproszenia, by Panie nie ubierały się na czarno bądź biało, jest również nie na miejscu. Zwyczajowo, te barwy strojów nie są zarezerwowane dla kreacji ślubnych i wiele osób o tym pamięta. Ten, kto się tak ubierze, na pewno będzie na językach „starszyzny” weselnej i ostracyzm weselny go dosięgnie. :) Drodzy goście, miejmy jednak wzgląd na odpowiednie kolory swoich strojów.

Ostatnio spotkałam się także z chęcią wręczania gościom „scenariuszy wesela” – chronologicznej listy zdarzeń/ planu wydarzeń. Moim zdaniem to już trochę za dużo. Wesele, oprócz posiadania stałych punktów, to bardzo dynamiczna impreza. Dajmy sobie trochę miejsce na odrobinę luzu i spontanu – żeby radość po żarcie DJ’a była naturalną reakcją na sytuację, a nie punktem do odhaczenia na scenariuszowej liście z napisem [śmiech].

Co zawrzeć w treści zaproszenia?

Pierwsze i najważniejsze informacje jakie powinny znaleźć się w treści zaproszenia ślubnego i weselnego są: kto, kogo, z jakim celu, gdzie, kiedy i o której godzinie zaprasza. Powinny być one kompletne i jednoznaczne.
Kto – Państwo Młodzi (imiona i nazwiska).
Kogo? – Sz.P. Julię, Piotra oraz Zuzię Bania - a nie Zuzię Banię. Najczęstsze błędy treści zaproszenia to te dotyczące odmiany nazwiska lub użycia niewłaściwego imienia. Dajecie zaproszenie np. Janowi Mach, nie Janowi Machowi, nie zapraszacie też Jana Macha. Polskie nazwiska zakończone na –ski,-ska -> są odmienne . Jeśli macie wątpliwość co do odmiany sięgnijcie do słownika poprawnej polszczyzny albo zapytajcie gości czy jak poprawnie odmienić ich nazwisko. Podobnie z imieniem – ciocia Kasia w rzeczywistości może nazywać się Anna, choć wszyscy nazywają ją inaczej. Warto to sprawdzić, żeby ktoś nie poczuł się urażony.
Jeśli zwyczajowo zwracacie się zdrobniale do przyjaciółki, kuzynki lub dziecka – uważam, że wypada napisać również taki zwrot w zaproszeniu, np. Agatka. Jeśli zapraszacie kogoś wraz z Osobą Towarzyszącą, która jest stałym partnerem, należy napisać jej pełne imię i nazwisko. Jeśli jednak nie znacie tej osoby i nie wiecie jak się nazywa albo istnieje możliwość, że może się ona zmienić, napiszcie imię i nazwisko gościa z dopiskiem „wraz z Osobą Towarzyszącą”. Zapraszając gości z pociechami, zamiast zwrotu „z dziećmi” napiszcie wszystkie imiona. Chyba, że nie jesteście pewni co do ich ilości albo dokładnych imion – wtedy nie ryzykujcie.
W jakim celu? – na uroczystość Zaślubin lub/oraz przyjęcie weselne.
Kiedy? – podać dokładną datę.
O której godzinie? – w przypadku ślubu podać konkretną godzinę Zaślubin, a jeśli zapraszacie również na wesele to należy zawrzeć, że po uroczystości ślubnej odbędzie się przyjęcie. Należy pamiętać, żeby godzinę zapisać bez dwukropka, a godziny od minut oddzielić kropką -> np.14.00, a nie 14:00. Jeśli koniecznie jest użycie skrótu, zapiszcie go tak: „godz.” Gdzie? – należy podać pełną nazwę oraz adres miejsca ślubu lub/i miejsca wesela.


Sporo zaproszeń ślubnych otrzymałam. Jedne były bardziej formalne/oficjalne, inne mniej formalne=nieoficjalne. Formalne/ Oficjalne – czyli takie, które zawierają bardzo oficjalną treść, którą bez przeszkód można wręczyć i babci, i dalekiej cioci, swojemu przełożonemu (jeśli macie zamiar go zaprosić), jak i kuzynowi czy przyjaciółce. Zazwyczaj są one napisane w 3 os. l.mn. czyli -> "X i Y mają zaszczyt zaprosić" - a przynajmniej użyta ona powinna być użyta w pierwszej części zaproszenia. Charakteryzują się: stonowaną, neutralną kolorystyką: odcieni bieli, beżów oraz wykorzystaniem czcionki drukowanej kursywą, czarnej lub ciemnoszarej.
Te nieoficjalne, zawierają humorystyczną formę. Są bardziej zabawne i przez niektórych mogą być uznana za niestosowne. Choć na pewno są one bardziej oryginalne, bo odbiegają od klasycznego tekstu, to nie zawsze są formą przystępna dla wszystkich. Nie mniej jednak wyróżniają się z tłumu. Oto przykładowa treść:
„Teatr Umyślnie Straconej Wolności
ma zaszczyt zaprosić
Sz. P. Magdę i Jarosława Nowaków
Na przedstawienie pod tytułem:
„A potem żyli długo i szczęśliwie”
Adaptacja sztuki napisanej przez życie w 3 aktach (…)

Jeśli Para Młoda kocha teatr albo oboje są aktorami – pomysł okaże się oryginalny i ciekawy. Jeśli natomiast nie mają z nim nic wspólnego, mogą zostać potraktowani przez obdarowanych zaproszeniem gości z litością, jak aktorzy ze spalonego teatru. Bo nie dla wszystkich taka formuła okaże się być zabawna, a może zostać uznana za raczej śmieszną. Może warto przygotować dwie wersje językowe? :)

Większość zaproszeń zawiera różnego rodzaju sentencje, cytaty, refleksje. Państwo Młodzi powinni wybrać takie, które będzie ich wspólnym, życiowym mottem. My na swój drogowskaz wybraliśmy św. Augustyna, który miłość pojmuje jako wybór i wierność temu wyborowi. Parafrazę słów możecie znaleźć w piosence Piotra Rubika - > o tu!.
Młode Pary – bądźcie uważane i rozważne co wybieracie, żeby te słowa nie stały się częścią Waszego przeznaczenia :)


Zaproszenie powinno zawierać formułę RSVP, czyli prośbę o odpowiedź, zawartą zwykle w prawym dolnym rogu zaproszenia. Czy będzie to zapisane skrótem czy zostanie zapisane w formie prośby o potwierdzenie przybycia - zobowiązuje osobę do odpowiedzi co do przyjęcia lub odrzucenia zaproszenia w ostatecznym wskazanym terminie pod wskazanym numerem telefonu narzeczonych lub na adres e-mailowy.

Zaproszenia mogą zostać wzbogacone np. kartę informacyjną co do noclegów i transportu gości do i z sali. My do każdego zaproszenia wręczaliśmy mapkę dojazdu - karteczkę z dodatkowymi informacjami.



Jak nie dać plamy? - to działa w dwie strony

Zaproszenie świadczy o Młodej Parze, a przynajmniej może wpłynąć odbiór narzeczonych przez gości. Winno ono być: schludne, estetyczne, atrakcyjne, pozbawione błędów, plam i zabrudzeń. Oryginalność będzie dodatkowym atutem.
Zaproszenia należy wydrukować na papierze dobrej jakości, odpowiedniej grubości i fakturze, używając czytelnej, ozdobnej, ale i wyraźnej czcionki.

Bez względu czy w kropki czy kwiatki, czy czarne czy białe – ślubne zaproszenie nie powinno zawierać błędów językowych, ortograficznych i interpunkcyjnych w jego treści. Są one nie do przyjęcia.

Do nieeleganckich należą niedbale wypisane zaproszenia i koperty. Estetyczne wpisanie adresata to te w całości wydrukowane albo wypisane starannie pismem kaligraficznym.

Zaproszenia i koperty stanowią całość, dlatego powinny kolorystycznie i stylistycznie do siebie pasować.

Zaproszenie ślubne nie powinno zawierać ani daty wysłania, ani podpisów pary młodej. To nie pismo urzędowe.

Ten post jest baaardzo długi i może przez to wydać się nieatrakcyjny, ale starałam się w nim ująć wszystko co dotyczy spraw związanych z treścią i formą zaproszeń.
Mam nadzieję, że okaże się pomocny on wielu Młodym Parom stającym przez wyzwaniem wyboru i wręczenia zaproszeń ślubnych. Jest wiele punktów i rzeczy, na które Państwo Młodzi powinni zwrócić uwagę przy przygotowaniu i obdarowywaniu gości inwitacjami. Ale działa to w dwie strony.
I tu wielki apel do wszystkich zapraszanych gości - podarujcie sobie wasze (niekiedy obcesowe) "refleksje na gorąco" dotyczące tego czemu tak dlatego za miastem?, czemu bez transportu?. Nawet jeśli uważacie, że jest w tym coś nieodpowiedniego: albo zachowajcie to dla siebie albo wyartykułujecie wasze uwagi czy niezadowolenie z największą delikatnością.
Dobór słów tak jak w zapraszaniu, jak i w odbiorze jest bardzo istotny, by się wzajemnie nie urazić.
Życzę Wszystkim, by proces zapraszania był dla Narzeczonych i ich gości wielką radością oraz by nikt w jego trakcie - NIE DAŁ PLAMY :)

niedziela, 3 lutego 2019

Sztuka wyboru gości weselnych :)


W pierwszych miesiącach po ustaleniu daty ślubu zaczęłam sporządzać wstępną listę gości. Mój ówczesny narzeczony i ja mamy duże rodziny. Samych najbliższych kuzynów z jednej ze stron jest aż sześciu, a prawie każdy z nich ma już swoją rodzinę, nie mówiąc o ciociach, wujkach i reszcie... Mamy też sporą grupkę rodziny, których wybraliśmy sobie sami - naszych przyjaciół i znajomych, bez zaproszenia których nie wyobrażaliśmy sobie udanej zabawy. Wiedzieliśmy, że niemożliwym byłoby zaprosić wszystkich, których chcemy. Mimo, że nasze wesele do małych nie należało, to jednak oczywiste było, że liczba osób podlega ograniczeniom. Wielkość sali weselnej i zakładany budżet nie były elastyczne.
Czytając liczne blogi i książki o tematyce weselnej, będąc w różnych grupach ślubnych na facebooku często pojawiał się wątek dotyczący zapraszania na wesele. Instrukcje jak poprawnie to zrobić, sugestie w jaki sposób wypada kogoś zaprosić, podpowiedzi komu wręczyć zaproszenie i kiedy. Temat rzeka.
Wątkowi o gościach weselnych poświęciłam odrębny wpis, chociaż chciałam połączyć go z postem o zaproszeniach ślubnych. To by się nie udało, bo skapitulowalibyście na wstępie...
Zapraszam do lektury i... proponuję wziąć sobie coś do picia, bo będzie dłużej ;)

Przez życiowe konotacje powstają dylematy

Wybór gości weselnych to naprawdę ogromnie trudne zadanie, przed którym przychodzi stanąć Młodym Parom. Choć z pozoru to nic takiego, to jednak... zaproszenie kolegi sprzed lat, do którego czuje się sentyment, którego się lubi i z którym zawsze jest o czym pogadać, ale do którego nie ma potrzeby dzwonić albo z którym kontakt zwyczajnie się rozluźnił - staje się dylematem. Podobnie z członkami rodziny, z którymi brak jest kontaktu nawet od święta, a zaprosić wypada, bo... "przecież to Twoja kuzynka i może chciałaby przyjść", "bo jak miałaś 5 lat też byłaś na weselu u wujka Januszka, a on taki fajny..." (tylko czemu wszyscy członkowie rodziny zastanawiają się czy podczas dawania zaproszenia Młodzi w ogóle go rozpoznają?).
Świetnie, jeśli w waszych rodzinach taki problem nie występuje. Jeśli macie jasno ustaloną liczbę gości i nikt nie stara się wpływać na Wasze decyzje. Zaryzykuję stwierdzenie, że jesteście w mniejszości. Śmiało jednak możecie nazywać siebie szczęściarzami!
Jednak nie wszyscy mają ten przywilej. Dla wielu są to niełatwe dylematy. Zwykle Młodzi nie mają na celu ani nikogo urazić brakiem zaproszenia, ani obrazić nikogo swoją niechęcią do zaproszenia pewnych osób, skłócić rodziny czy robić zwady, choć za wszelką cenę, wszystkimi możliwymi sposobami im się to wmawia i wpędza w poczucie winy. A chodzi tu tylko, albo o to, że Państwo Młodzi chcą po prostu SAMI wybrać osoby, z którymi spędzą ten Najważniejszy Dzień. Ale czy mają do tego prawo? Czy warto na ten temat z kimś dyskutować i kłócić się z tego powodu? Czy powinno się komukolwiek tłumaczyć się z faktu, dlaczego Młodzi nie dali mu zaproszenia? Czy weselne plany mogą stać się rodzinną lub przyjacielską kością niezgody?

Przecież wesele jest dla ludzi, dla rodziny...

Nie trudno się nie zgodzić, że wesele robi się dla ludzi. Bo kto, jak nie goście, tworzą wesele? Ale czy to oznacza, że wszystko powinno się im podporządkować, nawet jeśli to będzie kosztem Państwa Młodych i wbrew ich woli? Czyje uczucia się ważniejsze - gości czy głównych zainteresowanych?
W tym miejscu trzeba powrócić do źródła. Gdyby nie miłość dwojga ludzi, to do ślubu i wesela nigdy by nie doszło. W tym dniu najważniejsze jest przecież powiedzenie SOBIE WZAJEMNIE: "Ciebie chcę Ukochany/Ukochana na dobre i złe" i że "nie opuszczę Cię aż do śmierci". To powinno być w centrum wszystkiego - ich wzajemne ślubowanie. Wesele jest zatem drugorzędne, a przynajmniej powinno być.
Kulturowo jednak przyjęło się, że wesele to cel sam w sobie. Szykujemy je, by się wspólnie radować, (chociaż niektórzy tylko po to, by się pokazać) - ale bezdyskusyjnie jest ono z powodu czegoś. Tym powodem jest dwoje kochających się ludzi, którym na sobie zależy, którzy zdecydowali się wziąć za siebie odpowiedzialność i razem iść przez życie. To oni z założenia powinni być na pierwszym miejscu.
Państwo Młodzi, z powodu których organizowane jest wesele, chcą i mają do tego prawo - radować się wśród osób, którzy dobrze im życzą, którzy gotowi są cieszyć się ich szczęściem, a zrezygnować z tych, którzy lubują się patrzeć wilkiem na innych, wszędzie doszukują się tylko tego, co poszło nie tak, który nieustannie narzekają, a to że zupa była za słona, a to, że kelnerka za mało uśmiechnięta. Na pewno znacie takie osoby. Święty by im nie dogodził. Czy jeśli Młodzi wiedzą, że członkowie ich rodzin zachowują się w sposób, który im w zupełności nie odpowiada, to czy mają oni prawo zwrócić gościom na to dyskretnie uwagę?
Zapraszając na wesele nie powinno się stawiać gościom żadnych warunków. Zapraszamy Was, ale: nie ubierajcie się na czarno, nie pijcie do upadłego, nie chciejcie brylować - podobne uwagi są wysoce niestosowne. Spróbujcie sobie wyobrazić rozmowę, podczas której Młoda Para próbuje wymóc swoją prośbę na typowym wujku Zdzisku, znanym z tego, że po wypiciu kilku głębszych rozbiera się do swojej podkoszulki i pantalonów i za nic w świecie nie chce się ubrać z powrotem - życzę powodzenia.
Zaproszenie powinno być wręczone bezwarunkowo, bo zapraszając kogoś trzeba przyjąć go z dobrodziejstwem inwentarza - ze wszystkimi jego ułomnościami, z typowym mu awanturniczym zachowaniem po alkoholu, z wszystkimi zaletami i wadami. Delikatna uwaga nie wszystkim się spodoba, nie dla wszystkich będzie ona taktowna. Więc jeśli nie akceptuje się czyjego zachowania na wstępie, to należy się grubo zastanowić czy jest sens kogoś takiego w ogóle zapraszać. Idąc tym tokiem myślenia można spotkać się z kontrargumentem, że Młodzi nie mają gwarancji, że dana osoba będzie się zachowywać w ten sposób na ich weselu. Owszem - może być inaczej. Ale nie musi i raczej nie będzie, bo jak jakieś zachowanie jest komuś typowe, to raczej w dniu wesele typowym być nie przestanie. Ludzie może i trzymają się ramy, ale kiedy komuś się uleje mentalnie albo przeleje przez nadużycie (głównie alkoholu) - może być niezła jazda, bo hamulce puszczają. Jeśli Młodzi należą do osób, które przymkną na to oko, a wszystko obrócą w żart lub zracjonalizują to sobie twierdząc, że "to wujek powinien się wstydzić" - to niech wręczają zaproszenie. Jeśli natomiast jest to dla nich nie do przeskoczenia i wiedzą, że zepsują sobie całe wesele - powinni je sobie darować. To ich dzień i nie powinni sobie pozwolić na to, aby ktoś zrujnował im dobrą zabawę. Chyba nie ilość gości (zaproszonych na wypadek gdyby mieli poczuć się urażeni) jest ważna, a jakość - pojmowana jako życzliwa i przyjazna postawa oraz pozytywne nastawienie do Nowożeńców i ich wesela.
Wesele jest tak samo dla gości, jak i dla Państwa Młodych. Oni także mają prawo, a nawet obowiązek (jeśli nie idą do ślubu pod przymusem) - dobrze się na nim czuć. Młodzi nie są przedmiotem wesela, a podmiotem, którego przedmiotem jest wesele. Tak powinno być, ale jak jest i będzie?


Dla jednych zielone światło, dla drugich czerwona kartka

Przy sporach w zapraszaniu gości słowem klucz jest bo WYPADA.
Zaprosić dlatego, bo wypada. Zaprosić, żeby nie urazić. Zaprosić, żeby ktoś się nie obraził.
Zapraszanie na wesele w naszej polskiej kulturze staje się jakby swoistym wyznacznikiem "być albo nie być" dla rodziny, jest jakby wyrazem prostolinijnego "kocham lub nienawidzę", utożsamiane jest z jednoznaczną decyzją Państwa Młodych co do ich dalszych relacji z resztą świata. Zupełnie jak na sądzie ostatecznym. Bo jak nie zaprosisz to już nigdy/to już na pewno...
Moim zdaniem sprawę niezapraszania konkretnych osób oceniamy za bardzo zero-jedynkowo, za bardzo czarno-biało - a przecież świat składa się z wielu innych cyfr i odcieni szarości. Jakby naprawdę to był koniec świata, a nie początek nowej historii.
Młodzi często słyszą groźbę: jak nie zaprosisz osoby X, to i ja na wesele nie przyjdę. Bo to "ulubiony" argument niektórych.
Przymus, rodzinne naciski są ponad poszanowaniem uczuć Młodej Pary, z powodu której i też dla której jest wesele. Wyrzuty słowne i wpływanie za wszelką cenę na czyjąś decyzję, zamiast konsensusu, wprowadza tylko większy ferment, potęguje niepotrzebne nerwy i na koniec pozostawia straszny niesmak. Czy tak to powinny wyglądać przygotowania i początek szykowania swojej Nowej Drogi? Czy może dla spokoju Państwo Młodzi powinni zgodzić się przyjąć oczekiwania innych?

I co? Jaka decyzja?

Ostateczną decyzję co do listy gości podjąć trzeba - biorąc odpowiedzialność i konsekwencje za swoje mniej lub bardziej słuszne wybory.
Kiedy i ja zastanawiałam nad zaproszeniem kilku osób, w sieci trafiłam na taki obrazek:


Można potraktować go nieco z przymrużeniem oka, ale może okazać się małą podpowiedzią, kogo zaprosić, a kogo sobie odpuścić.
Myślę, że jednym z najważniejszych faktorów wyboru gości weselnych powinno być własne SUMIENIE co do słuszności wyboru oraz to, kto jest SPONSOREM imprezy. Słowo ZAPRASZAM równać się powinno z: naprawdę chcę Twojej obecności, bo jesteś dla mnie ważną osobą, mogę sobie pozwolić/ stać mnie na to, żeby Cię zaprosić i bez Ciebie nie wyobrażam sobie mojego najważniejszego dnia. Tyle i nic więcej, choć dla niektórych nie jest to ogarnięcia rozumem.
Drodzy Młodzi - pamiętajcie - sponsorzy imprezy też mają coś do powiedzenia. Jeśli sami finansujecie sobie wesele - to do Was należy ostatnie zdanie. Natomiast jeśli jest inaczej - przed Wami wielki egzamin z sztuki kompromisów i poszanowania siebie wzajemnie.
Trudno bliskim narzucającym Państwu Młodym swoją wolę i przywołującym ich do porządku wytłumaczyć pewne rzeczy. Są tak przekonani o swojej nieomylności, i bardzo tak liczy się dla nich tylko to "co inni powiedzą", że są w stanie przedłożyć szczęście i radość Młodych nad zadowolenie innych. Plany i wizja wesela według innych - nie muszą być wizją Młodych. Argument, że kogoś wypada gościć, jest znowu zorientowany na kogoś, a nie bierze on po uwagę zdania i powodów przez które Państwo Młodzi kogoś zaprosić nie chcą.
Nie zawsze brak zaproszenia jest znakiem braku sympatii, choć może i tak być, nie zawsze jest spowodowane brakiem funduszy, chociaż i tak się może zdarzyć. Zawsze jest to jednak decyzja Państwa Młodych. I jaka by ona w oczach innych nie była beznadziejna i krzywdząca, albo odwrotnie miła i zaskakująca - powinniśmy ją uszanować i wziąć na klatę - my jako goście weselni, rodzice, przyjaciele, kumple, etc.
Tak jak Młode Pary nie potrafią zrozumieć oburzenia i nakazów innych osób, by zaprosić bądź też nie pewnych ludzi, tak niektórzy goście nigdy nie będą w stanie zrozumieć i wyjść ponad powtarzane uparcie: - jak mogli mnie nie zaprosić?
Znajdą się także i tacy, co zaczną rozmyślać i snuć domysły dlaczego nie otrzymali zaproszenia albo przeciwnie - dlaczego właśnie Młodzi mnie wybrali. Ktoś jeszcze inny w ogóle się tym nie przejmie, a zaproszenie Narzeczonych go w ogóle nie wzruszy. Czy warto na takie rozmyślania tracić czas, upierać się przy swoim, tupać nóżkami, wymuszać, wzajemnie się zadręczać?

Z dziećmi czy bez?


Wręczanie zaproszenie bez dzieci - i tu pojawia się kolejny rodzinny, koleżeński dramat. "Jak bez dzieci, to nie przychodzimy", "nasze dziecko jest integralną częścią naszej rodziny", "nie mam co zrobić z dzieckiem", "jak mamy rozumieć brak dziecka w zaproszeniu, możemy go zabrać?". I po raz kolejny pojawić się może ferment. Bo jedni będą uparcie i za wszelką cenę starać się wpłynąć na Młodych, by dzieci zabrać, inni będą w stanie pojąć, że zaproszenie jest dla nich, a dla jeszcze innych -z dziećmi lub bez - nie będzie miało znaczenia.
Drodzy goście weselni - jeśli Wasze dziecko nie jest ujęte w zaproszeniu to znaczy, że Państwo Młodzi zapraszają Was bez Waszych pociech. I o ile Państwo Młodzi do osób roztargnionych nie należą, to ich decyzja została dobrze przemyślana.
Na naszym weselu było dużo dzieciaków i momentami zabawy przypominały kinder bal. Wszyscy członkowie rodziny dostali zaproszeni z dziećmi, natomiast dzieciatych znajomych postanowiliśmy zaprosić samych. Z kilku względów. Po pierwsze, części kolegów podpytywaliśmy wcześniej czy wezmą swoje maluchy i w większości mówili, że chcą skorzystać w 100% z zabawy i dzieciom zorganizują opiekę. Po drugie, w związku z dużą ilością dzieci w naszej najbliższej rodzinie, uznaliśmy, że kolejna porcja stałaby się dla nas kłopotem. Chcieliśmy też także, żeby nasi przyjaciele mogli naprawdę nam towarzyszyć, a dzieci wymagają zawsze uwagi. Ze względu na to, że imprezę organizowaliśmy w ośrodku, gdzie nie było miejsc noclegowych, nie istniało miejsce, w którym zmęczone maluchy mogły zrobić sobie drzemkę. Po wtóre, to impreza dla dorosłych, gdzie leje się alkohol. Dziećmi z rodziny zawsze kuzynka, siostra, daleka ciotka są w stanie się chwilę zaopiekować, jest nieco większe poczucie wspólnotowości. Znajomi, który nie należą do najbliższej paczki i nikogo nie znają, skazani są na całoimprezową opiekę nad własnym dzieckiem.
I koniec końców: jedni ucieszyli się, że przyszli sami, drudzy poprosili o naszą zgodę przyjścia z dziećmi, trzeci zabrali dzieci, mimo, że zaproszenie ich nie obejmowało.

Czy warto się szarpać i stawiać wszystko na jedną kartę?

W sporach na zaproszenia każdy ma swoje racje. A jaka jest prawda? "Prawda jest jedna, to nie prawda wcale, bo prawd jest tyle ilu ludzi na tym świecie."
Jedno jest pewne - wszystkim nie dogodzisz. Dla kogoś zaproszenie lub jego brak będzie ogromną radością, drugiemu będzie to totalnie obojętne, a jeszcze innego wpędzi w zakłopotanie - bo nie mam co dać, więc nie pójdę; nie mam w co się ubrać; przecież, aż tak blisko się nie trzymamy - i jak teraz odmówić?. I tak źle i tak niedobrze.
Najlepiej decyzję o wyborze gości weselnych przez Państwa Młodych przyjąć jako fakt. Nie starać się za wszelką cenę wpływać na zmianę decyzji, wchodzić w głowy, uczucia i intencje innych, bo nigdy ich nie odgadniemy i nie warto w ogóle tego zaczynać. Tylko mądry i dojrzały człowiek spojrzy na to wszystko holistycznie, z dystansu i rozsądzi racjonalnie. I zrozumie, że nie ujęcie kogoś w zaproszeniu oznacza najzwyklej w świecie brak zaproszenia. O ile nie stawia się w centrum swojego mini wszechświata - zrozumie.

W sporze ktoś albo odpuszcza, albo się podporządkowuje, albo... zmienia decyzje.
Naprawdę rzadko się zdarza, żeby bliscy Państwa Młodych dali im wolną rękę w wyborze gości weselnych.
To zbyt delikatny temat, żeby ocenić go jednoznacznie. Nie da się go osądzić zero-jedynkowo, a musimy przecież podjąć jednak decyzję "na tak" lub "na nie" dla zaproszenia. Ja jednak stoję murem za wyborem Pary Młodej - bo wracając do źródła - nic o nich - bez nich. Im więcej osób angażuje się w spór, tym dłużej on trwa i pojawia się więcej gorzkich i przykrych słów. Niektóre takie niby błahe "zapraszanki" rujnują piękne związki, bo Młodzi, chociaż bardzo się kochają, nie potrafią przeciwstawić się terroryzmowi bliskich i mu ulegają. O ile do ślubu w ogóle dojdzie, to bardzo często ci, którym uległo się raz, roszczą sobie prawo do decydowania o innych kwestiach życia w przyszłości. Jak raz się udało to uda się i za kolejnym razem.

Będąc miesiąc po naszym weselu w Rzymie, trafiliśmy tam na inną parę nowożeńców z Polski, którzy pobrali się kilka dni przed naszym spotkaniem. Na pytanie ile osób ze sobą zabrali z rodziny - powiedzieli, że nikogo. W ich słowach dostrzec można było i gorzki żal z powodu braku bliskich, ale i radość ze ślubu. Wylądowali w Wiecznym Mieście sami, chociaż w sierpniu mieli zaplanowane wielkie wesele na ponad 100 osób. Nie byli w stanie jednak wytrzymać parcia ze strony ich rodzin i wzajemnych kłótni, do tego stopnia, że odwołali całe wesele i zdecydowali się, że na ślubie nie będzie nikogo. Cała sytuacja ciągłego konfliktu po prostu ich przerosła, odechciało im się całego tego szumu i postawili wszystko na jedną kartę. Młodzi poszli własną drogą wbrew wszystkim, ale w zgodzie sobą. Podczas zawarcia Sakramentu Małżeństwa byli w piątkę. Oni, ksiądz i dwie obce im siostry zakonne, które były ich świadkami. Ich najbliżsi nie mogli ocierać łez wzruszenia i patrzeć na nich idących razem pod rękę przy marszu Mendelsona czy dźwiękach Ave Maria.


Kiedy w piątek koleżance z pracy wspomniałam, że zaczęłam pisać bloga weselnego i pochylam się nad postem dotyczącym zapraszania gości weselnych, powiedziała mi, że jest jedna prosta zasada - zaproś tylko tych tych, którzy mają kasę.

Wesoła anegdota powyżej, przytoczona rzymska historia, jak i cały ten temat - jednym otworzy oczy i da jakieś przemyślenia, drugich nie przekona i będzie tylko argumentem, że Młodzi rozwalili relacje i rodzinę, a innych w ogóle nie będzie to obchodzić.
Można się zgodzić albo nie z tym wszystkim co napisałam. Każdy z nas ma inny bagaż doświadczeń i inne soczewki, przez które spojrzy na całe zagadnienie.
Często zapominamy, że wesele to TYLKO impreza, która trwa TYLKO jeden dzień. A tak mocno demonizujemy wszystko z tym związane, jakby od niego zależeć miało całe życie. Jeśli niezaproszenie kilku gości na wesele ma przynieść tragiczne skutki dla rodziny i przyjaźni, to może lepiej w ogóle go nie organizować? A może ograniczyć się do małego przyjęcia, być może gdzieś na innym, neutralnym lądzie, w gronie faktycznie najbliższych osób?
Powiedzenie:"-OK, dla Świętego spokoju, niech będzie jak chcecie" vs NIE! BĘDZIE TAK JAK MY (Para Młoda) SOBIE TO POSTANOWILIŚMY - zależy od Was.

Kochani Przyszli Małżonkowie - z całego serca życzę Wam, by Wasz egzamin ze sztuki wyboru gości i kompromisów, który w ocenie innych wypadnie Wam słabo, w późniejszym rozrachunku i życiu okazał się być z korzyścią dla Was, a konsekwencje Waszych wyborów nie okazały się aż tak tragiczne w skutkach, jak mówili o nich inni;)