Zwykle serwowane potrawy czy przekąski zależne od miejsca położenia na mapie Polski, bo na Opolszczyźnie i Śląsku częściej znajdziemy regionalne wędliny, podczas gdy na weselu nad Polskim Morzem goście częstować się będą rybami.
My swojską chatę usadowiliśmy obok kącika z alkoholem. Drewniane stoisko udekorowaliśmy serwetami zrobionymi na szydełku, na jego szczycie zawisnął własnoręcznie zrobiony sezonowy wianek, a bo bokach ozdobne dzwonki.
Znaleźć w niej można było prócz swojskiego chleba ze smalcem, ogórków kiszonych, wędlin i kiełbas także PIEROGI zrobione przez mamę mojego męża.
Na stoliku obok, w kąciku z alkoholem znaleźć można było rozmaite wina: czerwone, białe, różowe, od słodkich po wytrawne, a nawet swojskie wino produkcji teścia - Wino Walowe. Było też whisky, piwa, cydry oraz... Kopnięcie Łosia.
Ten swojski bimber, doczekał się własnej etykietki, którą zaprojektowałam i wykonałam sama oraz specjalnego stojaczka pod nalewak, który zrobił mój Tato.
Goście zachwycali się swojskimi wyrobami i tymi do jedzenia, jak i do picia, bo jedne i drugie zupełnie inaczej smakują, niż te ze sklepowej półki.
Mimo, że swojska chata i kącik z alkoholami są smacznymi dodatkami to dla niektórych gości stały się niezbędnymi elementami weselnego menu.